Rzut rożny – fakty i mity

Redakcja

01 września 2020

Rzut rożny

Rzut rożny trudno pomylić z jakimkolwiek innym wydarzeniem na boisku. Gdy tylko zostanie przyznany, wokół jednego pola karnego koncentruje się większość graczy z obu drużyn. Z dużym prawdopodobieństwem w ciągu kilku sekund w kierunku bramki posłane zostanie dośrodkowanie. Czy jednak zawsze tak jest? A może to błąd? Zapraszamy do przeglądu faktów i mitów związanych z wykonywaniem rzutu rożnego.

Z artykułu na temat rzutu rożnego w piłce nożnej dowiesz się:

Zasady dotyczące rzutu rożnego są proste i jednoznaczne

W piłce nożnej jednym ze sposobów na wznowienie gry po tym, gdy futbolówka opuści boisko, jest rzut rożny. Jak sama nazwa wskazuje, wykonuje się go w jednym z czterech narożników boiska. Ze względu na angielską nazwę “corner kick” w obiegu funkcjonuje również określenie “korner”, które w trakcie meczu paść może niejednokrotnie z ust komentatorów.

Kiedy wykonywany jest rzut rożny? Sędzia przyznaje go drużynie atakującej, gdy piłka przekroczy linię końcową, a ostatnim piłkarzem mającym z nią kontakt był gracz zespołu broniącego się. Ważne, aby znalazła się poza boiskiem całym obwodem. Zgodnie z popularną zasadą, w myśl której linia należy do boiska, nawet najmniejszy kontakt z nią sprawia, że futbolówka wciąż jest w grze.

Zgodne z przepisami wykonanie rzutu rożnego polega na wprawieniu piłki w ruch – może być to nawet lekkie poruszenie jej nogą, nie musi być to kopnięcie. Jeżeli mowa o regułach, warto jeszcze pamiętać, że przy podaniu z rzutu rożnego nie ma mowy o spalonym, a obrońcy nie mogą podejść do piłki na mniej niż 9,15 metra (10 angielskich jardów).

Dośrodkowanie to najgorszy sposób na wykonanie rzutu rożnego

Najbardziej klasycznym sposobem na wykonanie rzutu rożnego jest dośrodkowanie. W pole karne zbiegają się wówczas nawet środkowi obrońcy drużyny atakującej, będący częstokroć najwyższymi i najbardziej postawnymi graczami na boisku. W ostatnich latach podejście do kornerów nieco się zmieniło. Drużyny stawiające na technikę i pozbawione atletycznych graczy, czego najbardziej jaskrawym przykładem była słynna FC Barcelona Pepa Guardioli, rozgrywają rzuty rożne krótko. Do narożnika boiska podbiega w takiej sytuacji dwóch czy nawet trzech piłkarzy, którzy szybkimi podaniami rozgrywają piłkę i zaczynają budować akcję w sposób naturalny.

Takie podejście ma uzasadnienie w statystyce. W książce Futbol i statystyki Chrisa Andersona i Davida Sally’ego przedstawiona została analiza, która wykazała zaskakującą rzecz. W 127 obserwowanych przez nich meczach brytyjskiej Premier League zaledwie  2,2% rzutów rożnych zakończyło się strzeleniem gola. Nie lepiej jest z generowanymi przez kornery okazjami do zdobycia bramki. Inne badanie przeprowadzone w latach 2011-2013 przez dziennikarza The Washington Post pokazało, że z niemal 13 000 rzutów rożnych wykonanych na brytyjskich boiskach zaledwie 17% zakończyło się w ogóle strzałem, przekładając się ostatecznie na 370 bramek. Przeciętna drużyna z ligi angielskiej strzela więc gola z rożnego raz na 10 spotkań!

Gol olimpijski, czyli bezpośredni strzał

Jeżeli gole strzelone po dośrodkowaniu z rzutu rożnego stanowią taką rzadkość, te zdobyte bezpośrednio z narożnika boiska muszą być bramkami z rodzaju “jedna na milion”. Nic dziwnego, że podobnie jak chociażby przewrotki doczekały się specjalnej nazwy. Gol olimpijski (popularny w Ameryce Łacińskiej gol olímpico) określany jest tak ze względu na fakt, że został strzelony w 1924 roku przez Argentyńczyka Cesáreo Onzariego świeżo upieczonym mistrzom olimpijskim z Urugwaju.

Chociaż gole olimpijskie kojarzone są z mniej prestiżowymi rozgrywkami (turecki piłkarz Şükrü Gülesin nastrzelał ich w karierze aż 32!), również w najlepszych ligach świata zdarzają się gole z rzutu rożnego. W ostatnich latach strzelić w ten sposób bramkę udało się chociażby Toniemu Kroosowi z Realu Madryt czy Juniorowi Stanislasowi z Bournemouth.

Autor tekstu

Najnowsze wpisy