Pobierz aplikację betfan na telefon
Felieton: Czy Utah Jazz będą się liczyć w walce o mistrzostwo?

Cześć! Tym oto artykułem o Utah Jazz chciałbym zapoczątkować serię felietonów o NBA, które będą się tutaj pojawiać, gdy znajdę chwilę, aby popełnić taki właśnie dłuższy tekst. Nie ukrywam, że NBA to jest coś, czym najbardziej się interesuję i z wielką chęcią podzielę się swoimi rozważaniami na jej temat. Zapraszam.

Za nami połowa sezonu

Ten sezon jest trochę inny niż poprzednie. Rozgrywki bez udziału publiczności czy 10 meczów mniej w sezonie to tylko niektóre aspekty, które sprawiają, że rozgrywki 2020/2021 są wyjątkowe. Utah Jazz rozegrali 43 mecze. Normalnie byśmy powiedzieli, że właśnie przekroczyli granicę 50% rozegranych spotkań. Tym razem zespoły zakończą sezon regularny, mając 72 mecze na koncie. Dla jednych może to się okazać zbawienne, dla niektórych może to stanowić duży problem, a wszystko to przez kontuzje, które nikogo w tym sezonie nie oszczędzają. Jedną z drużyn, którą na razie większe problemy zdrowotne omijają to Utah Jazz. Można pokusić się o stwierdzenie, że aktualny sezon nie przyniósł nam większego zaskoczenia niż zespół Jazzmanów. Utah Jazz na ten moment pod względem tabeli jest najlepszą drużyną nie tylko w mocniejszej konferencji zachodniej, ale również po rozegranych 43 meczach mają najlepszy bilans wśród wszystkich drużyn w lidze i właśnie pokonali, aż 30 punktami wymienianych do zdobycia mistrzostwa Brooklyn Nets.

Utah Jazz stawiają na grę zespołową, nie posiadają w swoim zespole wielkiej gwiazdy jak LeBron James czy Kevin Durant. Można powiedzieć, że ich najlepszym zawodnikiem jest Donovan Mitchell (25.4 ppg, 5.5 apg, 4.6 rpg), który trzy tygodnie temu zanotował swój drugi występ w Meczu Gwiazd. Podczas gdy Mitchell rządzi całą grą, pod koszem spustoszenie sieje Rudy Gobert (14.4 ppg, 13.4 rpg). Pochodzący z Francji center został 2 razy wybrany najlepszym obrońcą sezonu (2018, 2019) oraz także w tym roku tak samo jak Mitchell drugi raz w swojej karierze zabrał udział w All Star Game. Warto również zaznaczyć, że Francuz zarówno w tym sezonie jest niekwestionowanym liderem w wyścigu po statuetkę najlepszego obrońcy sezonu zasadniczego.

Trener rozrabiaka

Ojcem tego sukcesu jest Quin Snyder, trener słynący ze skandali w collegu Missouri gdzie kilkanaście lat temu odbił dziewczynę swojemu koszykarzowi. Nie można jednak zapomnieć, że jest to przede wszystkim wspaniały taktyk. To on od 2014 roku “tworzy” tę drużynę od nowa. Gdy obejmował Utah Jazz, ta zakończyła sezon na ostatnim miejscu konferencji zachodniej. Dziś Quin Snyder jest jednym z faworytów do nagrody trenera roku, a 7 marca poprowadził w meczu gwiazd drużynę LeBrona Jamesa do zwycięstwa.

Ostatnimi czasy Utah Jazz funkcjonuje jak drużyna idealna. Organizacja ma świetnego trenera, dba o swoje gwiazdy oraz wykonuje świetne ruchy na rynku wolnych graczy. Już nikt nie pamięta w Utah o Gordonie Haywordzie, który opuścił w 2017 roku zespół, gdy skończył mu się kontrakt. W aktualnym składzie znajduje się sprowadzony niecałe 2 lata temu Mike Conley, który w końcu odnalazł swoje miejsce w rotacji zespołu i w trakcie świetnego sezonu zadebiutował w Meczu Gwiazd jako trzeci zawodnik Utah Jazz w tym roku. Oprócz Conleya w zeszłym sezonie generalny manager Dennis Lindsey sprowadził także z Cleveland Cavaliers niechcianego nigdzie obrońcę Jordana Clarksona, który idealnie wpasował się do drużyny, zdobywając w tym sezonie średnio 18 punktów na mecz, a nagroda za najlepszego rezerwowego za ten sezon teoretycznie należy już do niego.

Utah Jazz jako zagrożenie dla faworytów

Jeżeli zespół ze stanu Utah utrzyma obecną formę i będzie wciąż wygrywać mecz za meczem to mają spore szanse na zakończenie sezonu zasadniczego na pierwszym miejscu. Pytanie jednak brzmi: co dalej? Historia już nie raz pokazywała, że sezon zasadniczy to tylko sezon zasadniczy. W 2015 roku Atlanta Hawks również ku zdziwieniu wszystkim zakończyła zmagania na pierwszym miejscu w konferencji wschodniej tylko po to, by w finałach konferencji przegrać 4:0 z Cleveland pod wodzą LeBrona Jamesa. Atlanta nie miała nic do powiedzenia w tamtej serii. Czy Utah podzieli ich los? W zeszłym sezonie odpadli już w pierwszej rundzie PO, gdy trafili na Denver Nuggets i po zaciętej walce polegli w siedmiu meczach 4:3. Jedno jest pewne, w tym sezonie zespół gra lepiej niż w poprzednim i na pewno nie można ich lekceważyć, a tacy zawodnicy jak Donovan Mitchell, Rudy Gobert czy Jordan Clarkson są niebezpieczni w każdym momencie meczu.

 

ZAREJESTRUJ SIĘ W BETFAN!