Real Madryt pokonał w finale Ligi Mistrzów Liverpool 1:0 i po raz 14 w swojej historii sięgnął po triumf w Champions League. The Reds przeważali w tym meczu, ale spełniło się piłkarskie przysłowie, że finałów się nie gra, a wygrywa. Zapraszam na podsumowanie spotkania.
>> POBIERZ APLIKACJĘ SPORT BETFAN NA SWÓJ TELEFON I POSIADAJ WSZYSTKIE NAJWAŻNIEJSZE SPORTOWE INFORMACJE TYPERSKIE W ZASIĘGU RĘKI <<
Opóźniony start
W trakcie finału Ligi Mistrzów doszło do kuriozalnej sytuacji. Rozpoczęcie meczu przesunęło się aż o 36 minut. Było spowodowane to wieloma czynnikami. Kibice Liverpoolu mieli problem z dojazdem na spotkanie, a następnie musieli stać w olbrzymiej kolejce. Ponadto wielu fanów bez biletu szturmowało bramy stadionu i niektórzy ją przeskakiwali, a stewardzi byli bezradni. Organizacja zdecydowanie zawiodła, w tłumie ludzi zdarzały się nawet omdlenia.
A look at Paris right now as Liverpool fans are stuck outside the stadium due to poor crowd control and can’t get into the Champions League final @StoolFootball pic.twitter.com/ye8cNlA8cS
— Barstool Sports (@barstoolsports) May 28, 2022
Dobry start Liverpoolu
Przez kilka pierwszych minut podopieczni Jurgena Kloppa mieli problem, aby znaleźć właściwy rytm. Real Madryt grał bardzo nisko i bronił się prawie całą drużyną. Z przodu na kontrę czekali jedynie Vinicius i Benzema. Liverpool miał w pierwszej połowie kilka dogodnych okazji. Najlepszą z nich miał Sadio Mane. W 21. minucie uwolnił się od obrońcy i oddał bardzo mocny strzał w kierunku bliższego słupka. Wielu kibiców z pewnością widziało już piłkę w siatce, ale znakomitą interwencją popisał się zawodnik meczu – Thibaut Courtois, który sparował futbolówkę na słupek.
Nieuznany gol Realu
Pod koniec pierwszej połowy piłkę w siatce umieścił Karim Benzema po tym, jak w polu karnym Liverpoolu powstało olbrzymie zamieszanie. Sytuacja była bardzo długo sprawdzana w VARze i ostatecznie nie uznano bramki. Według interpretacji sędziego, Valverde podawał piłkę do Benzemy, a nie Fabinho, dlatego odgwizdano spalonego, na którym znajdował się Francuz.
Vinicius bohaterem Królewskich
W drugiej połowie Liverpool ponownie musiał odnaleźć swój rytm. Nieco bardziej ospałą grę The Reds wykorzystali piłkarze Los Blancos. W 59. minucie jeden z kontrataków rozpoczął Federico Valverde. Urugwajczyk zauważył kompletnie niekrytego Viniciusa po drugiej stronie boiska, a Brazylijczyk bez problemu umieścił piłkę w siatce, dając Realowi Madryt prowadzenie.
Bicie głową w mur
Defensywa Królewskich w finale Ligi Mistrzów stała na bardzo wysokim poziomie. Trudno było znaleźć miejsce, a jeżeli już któryś z zawodników oddał strzał, to na posterunku stał Courtois. W 69. minucie precyzyjnym strzałem popisał się Mohamed Salah. Piłka leciała tuż przy słupku, ale oczywiście utracie gola zapobiegł belgijski golkiper. Do końcowego gwizdka zanotował on jeszcze co najmniej dwie kluczowe interwencje, dlatego stał się bohaterem Realu Madryt i zasłużenie został wybrany piłkarzem meczu. Dla Królewskich jest to czternasty triumf w Champions League.