Stal Mielec na zakończenie 5. kolejki Ekstraklasy podejmowała u siebie brązowego medalistę ligi, Piasta Gliwice. Beniaminek nareszcie sięgnął po komplet punktów, podczas gdy w szeregach gości narasta coraz większy kryzys.
STAL – PIAST – STAL
Poniedziałkowe mecze kibicom Ekstraklasy kojarzą się z reguły z bezbarwnymi, często bezbramkowymi pojedynkami. Tym razem byliśmy świadkami prawdziwego widowiska ze zwrotami akcji. Po odpadnięciu z rozgrywek europejskich spodziewano się, że Piast wróci na dobre tory w lidze, co mieli okazję udowodnić wczoraj. Choć na początku spotkania mieli kilka sytuacji, w 18. minucie sędzia podytkował dla gospodarzy rzut karny po faulu Kirkeskova. „Jedenastkę” w bramkę pewnie zamienił Domański. Stal dominowała do końca pierwszej połowy, a na tablicy wyników utrzymało się jednobramkowe prowadzenie. Po przerwie coś drgnęło w grze gliwiczan – już po 10 minutach drugiej odsłony spotkania wygrywali oni 2:1. Gole strzelali Żyro oraz Steczyk. Spotkało się to z natychmiastową reakcją Stali – nie minęła nawet minuta, a Mateusz Mak wyrównał na 2:2 po błędzie defensywy gości. Później nacierali podopieczni Waldemara Fornalika, ale gospodarzom wystarczyła jedna świetna akcja, by ponownie do siatki trafił Mak. Wynikiem 3:2 zakończyło się poniedziałkowe spotkanie.
FORNALIK Z PROBLEMEM
Nastroje w Gliwicach z tygodnia na tydzień są coraz gorsze. Plusem wczorajszego meczu na pewno jest fakt, że udało im się strzelić pierwsze gole w lidze, jednak to Stal może cieszyć się z wygranej. Sytuację komplikują też kontuzje i absencje zawodników, jak również nieobecność Fornalika na ławce trenerskiej przez zakażenie koronawirusem. Trener niebiesko-czerwonych ma przed sobą niełatwe zadanie w postaci przywrócenia zespołu na właściwą ścieżkę. W Mielcu z kolei morale drużyny na pewno uległo znacznej poprawie, co może pomóc w kolejnych meczach Ekstraklasy.