Raków Częstochowa świetnie rozpoczął nowy sezon. Dziś podtrzymali passę, wygrywając z Wisłą Płock 3:0 i odnotowując siódmy mecz bez porażki z rzędu.
KAPITAN NA START
Wyraźnym faworytem tego spotkania przed meczem był Raków, który w przeciwieństwie do gości utrzymuje stabilną formę. Zawodnicy Marka Papszuna nie potrzebowali wiele czasu, by udowodnić swoją wyższość – na prowadzenie wyszli już w 11. minucie, a pierwszą bramkę dla gospodarzy strzelił nie kto inny, jak Tomas Petrasek. Klasycznie kapitan zespołu skierował piłkę do siatki uderzeniem głową, a asystował mu Marcin Cebula. Do przerwy utrzymało się jednobramkowe prowadzenie, a tuż po rozpoczęciu drugiej połowy pomocnik częstochowian do swojego dorobku dołożył też gola i podwyższył wynik na 2:0. Niedługo potem Cebula miał szansę na dublet, jednak świetną interwencją popisał się Krzysztof Kamiński. Po niecałych 20 minutach swoje trafienie zaliczył też David Tijanić. Rezultat utrzymał się do końca spotkania. Wisła Płock raziła dziś okropną nieskutecznością – przez całe spotkanie nie udało im się oddać ani jednego celnego strzału. Można odnieść wrażenie, że wysokie zwycięstwo z imienniczką z Krakowa dwie kolejki temu było tylko wypadkiem przy pracy. Podopieczni Radosława Sobolewskiego prezentują się naprawdę słabo, ale na szczęście jest to dopiero początek rozgrywek.
RAKÓW NA SZCZYCIE
Raków za to wygląda świetnie. Wygrany mecz z Wisłą poskutkował zrównaniem się punktów Górnika i Rakowa. By ponownie stać się samodzielnym liderem, zabrzanie muszą wywieźć jutro punkty z Lubina. Terminarz Ekstraklasy ułożył się wyjątkowo ciekawie, bo już w następnej kolejce obejrzymy bezpośredni pojedynek zespołów Marcina Brosza i Marka Papszuna.