Rafael Nadal jak zwykle udowodnił, że nie ma lepszego od niego na kortach Rolanda Garrosa. Hiszpan kolejny raz zatriumfował we French Open, pewnie wygrywając z Novakiem Djokoviciem.
ZA BŁĘDY SIĘ PŁACI
Pojedynek mistrzów. Widzowie spotkania mogli czuć się mocno zdezorientowani, porównując obraz gry z wynikiem pierwszego seta. Eksperci powtarzali: „Mogło być 3:3, a jest 6:0”. Nie był to udany start dla Djokovicia. Dynamika spotkania była na wysokim poziomie, a widowisko było naprawdę przyjemne do oglądania. Nadal jednak wykorzystywał bez skrupułów każde nieudane zagranie Serba, przybliżając się coraz bardziej do sięgnięcia po trzynaste w karierze trofeum French Open. Choć Novak pokazał wiele ciekawych akcji, a kibice obejrzeli mnóstwo znakomitych wymian, zawodził u niego przede wszystkim pierwszy serwis oraz duża niedokładność podań. Po dwóch setach wszyscy odnosili wrażenie, że wynik 3:0 dla Hiszpana jest już tylko formalnością.
NADAL OPADŁ Z SIŁ, ALE WYTRZYMAŁ
Nieoczekiwany zwrot akcji miał miejsce w połowie trzeciego seta. Wyraźnie było widać, że Rafael Nadal miał duże problemy kondycyjne. Nie było to jednak dużym zaskoczeniem – z reguły przygotowywał się on do paryskiego turnieju znacznie dłużej. W tym roku jednak podszedł do tematu inaczej, co odbiło się na jego wytrzymałości. W poprzednich szczeblach do finału nie było tego widać, bo mierzył się z dużo słabszymi rywalami. Djoković uwierzył w możliwość odwrócenia losów spotkania i postanowił swoimi zagraniami „rozganiać” Hiszpana po korcie. Zdobywał punkt za punktem i mogło się wydawać, że tak wycieńczony Nadal nie jest już w stanie nic zrobić. W 11. gemie „król mączki” przełamał jednak Serba i nie oddał już prowadzenia do samego końca. Choć spotkanie zakończyło się w trzech setach, fani tenisa nie mogli się nudzić. Rafael Nadal sięgnął po kolejny tytuł mistrza paryskich kortów, a obok niego w rozgrywkach damskich zwyciężyła Iga Świątek.