Milan był zdecydowanym faworytem w starciu pucharowym z Torino. Do wskazania zwycięzcy potrzebne były jednak rzuty karne, po których do ćwierćfinału rozgrywek awansowali podopieczni Stefano Pioliego.
BEZBARWNY POCZĄTEK
Pierwsza odsłona spotkania z pewnością nie wprawiła w osłupienie kibiców piłkarskich. Poczynania zawodników były dość statytyczne, a gra – po prostu nudna. Żaden z zespołów nie stworzył większego zagrożenia, a gospodarzom nie pomogła nawet obecność wracającego po kontuzji Zlatana Ibrahimovicia. Szwed został zmieniony w przerwie meczu. Lider Serie A w pierwszych 45 minutach nie był w stanie udowodnić, że zasługuje na zwycięstwo.
MILAN NABIERAŁ ROZPĘDU
W drugiej połowie „Rossoneri” wyglądali już dużo lepiej. Przeszli do zdecydowanej ofensywy i przejęli kontrolę nad przebiegiem gry. Ekipa gospodarzy dwukrotnie trafiła w słupek, co uratowało Torino przed porażką w regulaminowym czasie gry. Dogrywka była już „dogrywaniem” do rzutów karnych, w których lepszy okazał się zespół z San Siro. „Jedenastkę” zmarnował Tomas Rincon, a co ciekawe – dla swojej drużyny strzelał Milinković-Savić, który nie pomylił się i wykorzystał swoją próbę.