Pobierz aplikację betfan na telefon
La Liga: Real pokonał Barcę. Atleti straciło punkty

La Liga żyła w ten weekend meczem pomiędzy FC Barceloną a Realem Madryt. Oczy wszystkich kibiców w Hiszpanii, ale i na całym świecie były skupione na El Clasico. Spotkanie nie zawiodło, były bramki, emocje oraz drżenie o wynik do końcowych minut. Ostatecznie lepsi okazali się Los Blancos, którzy pokonali rywali z Katalonii czwarty raz z rzędu. Innym ciekawym meczem w tej kolejce było starcie Atletico z Realem Sociedad. Tam również nie zabrakło goli, w całej kolejce piłka do siatki wpadała aż 38 razy, co daje średnią 3,8 trafienia na mecz. 

Piątek 22.10

La Liga: Osasuna – Granada 1:1

Faworytem tego spotkania byli gospodarze, którzy nadspodziewanie dobrze radzą sobie w tym sezonie. Mecz układał się dla nich bardzo dobrze, tuż przed przerwą wyszli na prowadzenie. Strzelcem gola był Chimy Avila. Argentyńczyk dopadł do piłki na piątym metrze i huknął pod poprzeczkę nie do obrony. Wszystko szło po myśli Osasuny aż do 74. minuty. Wtedy czerwoną kartkę ujrzał Cote, który ciągnął wychodzącego sam na sam zawodnika Granady. Goście dobrze wykonali stały fragment gry, ale udaną interwencją popisał się Sergio Herrera.

Gdy wydawało się, że Osasuna dopisze sobie kolejne trzy punkty, nastąpił zwrot akcji. Angel Montoro w 90. minucie zauważył, że bramkarz Osasuny jest mocno wysunięty i zdecydował się na strzał z ponad 30 metrów, przelobował Herrerę, zaliczył cudowne trafienie i uratował Granadzie punkt.

La Liga: Sobota 23.10

Valencia – Mallorca 2:2

Mecz Valencii z Mallorcą to był niezwykły rollercoaster dla kibiców na stadionie. Goście objęli prowadzenie w 32. minucie po ładnej indywidualnej akcji Lee Kang-In. Koreańczyk wyłożył piłkę do Angela, a ten nie dał szans Cillessenowi. Chwilę później było już 2:0. Na bramkę gospodarzy uderzał Daniel Rodriguez, piłkę próbował zablokować Mouctar Diakhaby, ale to mu się nie udało i w efekcie zaliczył trafienie samobójcze. Mallorca do przerwy miała dwubramkowe prowadzenie.

Druga części meczu rozpoczęła się dobrze dla Valencii. Lee Kang-In, który był bohaterem przy pierwszym trafieniu, stał się antybohaterem. Koreańczyk dostał drugą żółtą kartkę za ostre wejście w Daniela Wassa. Wydawało się, że Nietoperze grając w 11 na 10 przez ponad 30 minut, będą w stanie odwrócić losy meczu, ale z przebiegu gry nic na to nie wskazywało. Impuls dał dopiero w 93. minucie Goncalo Guedes, który popisał się cudownym golem z dystansu. Valencia poczuła krew, bo sędzie doliczył aż siedem minut, więc mieli jeszcze trochę czasu, żeby dopaść zmęczonego rywala. 98. minuta dośrodkowanie w pole karne z połowy boiska, do piłki dopada Jose Gaya i kapitan doprowadził do remisu.

Dla Valencii i trenera Jose Bordalasa był to ważny punkt, ponieważ Valencia w ostatnim czasie wpadła w kryzys, z którego ciężko jej się wydostać. Mallorca natomiast może pluć sobie w brodę, że straciła dwa gole w doliczonym czasie i wywozi tylko jeden zamiast trzech punktów z Estadio de Mestalla.

La Liga: Cadiz – Deportivo Alaves 0:2

Obie ekipy w tym sezonie będą biły się o utrzymanie, więc w tym kontekście było to bardzo ważne spotkanie. Cadiz było stawiane w roli faworyta z racji wyższego miejsca w tabeli oraz posiadania autu w postaci własnego boiska. Gospodarze mieli może więcej z gry, ale to goście byli dużo skuteczniejsi i zaliczyli drugie zwycięstwo w tym sezonie. Alaves wyszło na prowadzenie już w 5. minucie. Rzut karny na gola zamienił Joselu.

Od tego momentu na boisku dominował Cadiz, ale nic z tego nie wychodziło. Gdy wydawało się, że bliżej gospodarze są coraz bliżej wyrównania, decydujący cios ponownie zdał Joselu. Z boku boiska świetnie o piłkę powalczył Miguel de la Fuente, wyłożył do Joselu, ten był szybszy niż Ledesma i ustrzelił dublet.

La Liga: Elche – Esponyol 2:2

Spotkanie na początku lepiej ułożyło się dla gospodarzy. Już w 23. minucie wyszli na prowadzenie za sprawą trafienia Lucasa Boye. Argentyńczyk uderzył z 16. metra mocno i płasko, nie dając szans Diego Lopezowi. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Drugą połowę kapitalnie zaczęli goście. Niedługo po wznowieniu gry kapitalnym strzałem z dystansu popisał się Manuel Morlanes. Minutę później było już 2:1 dla Espanyolu. Piłkę w pole karne posłał Adria Pedrosa, tam niepilnowany był Raul de Tomas i strzałem z pierwszej piłki, nie dał szans Kiko Casilli.

Sześć minut przed końcem do wyrównania doprowadził Dario Benedetto. Argentyńczyk dobrze odnalazł się w polu karnym po tym, jak piłka odbiła się od kilku zawodników, dopadł do niej i zapewnił Elche ważny punkt.

La Liga: Athletic Bilbao – Villareal 2:1

Villareal nie jest dobrze dysponowany w tym sezonie. Przegrali w ostatniej kolejce z Osasuną, dużo remisują i mają już spore straty do czołówki tabeli. Widać, że Unay Emery nie może połączyć gry na dwóch trudnych frontach. Nie inaczej było w meczu z Athleticem. Gospodarze byli lepszą drużyną i mieli więcej z gry niż goście. Już w 14. minucie wyszli na prowadzenie. Inaki Williams popędził lewą stroną, dograł piłkę w pole karne, tam do niej dopadł Raul Garcia i wykończył akcję strzałem na wślizgu z siódmego metra. 32. minuta przyniosła duże miejsca na skrzydle, które wykorzystał Arnaut Danjuma. Holender poradził sobie z obrońcami Bilbao i wyłożył piłkę do Francisa Coquelina. Francuz tę akcję wykończył i mieliśmy remis do przerwy.

Po przerwie dominowali gospodarze. Dopięli swego w 77. minucie, kiedy to rzut karny na gola zamienił Iker Muniain. 5 minut później ponownie Bilbao miało szansę wykonywać jedenastkę. Tym razem jednak górą był Geronimo Rulli, a wykonawcą był Alex Berenguer. Athletic dzięki wygranej zbliżył się do czołówki. Villareal zajmuje na razie odległe 13. miejsce.

La Liga: Niedziela 24.10

La Liga: Sevilla – Levante 5:3

Mecz Sevilli z Levante to było piękne show dla kibiców piłki nożnej. Cztery gole w pierwszej połowie, tyle samo w drugiej, fani nie mogli narzekać na nudę podczas tego spotkania. Gospodarze rozpoczęli strzelanie już w 8. minucie. Dośrodkowanie Ludwiga Augustinssona z rzutu rożnego, na gola strzałem z powietrza zamienił Olivier Torres. Niedługo później było już 2:0, a kapitalną akcją i świetnym strzałem przy krótkim rogu popisał się Rafa Mir. Levante jednak nie odpuszczał i szukali swoich szans. Taka przydarzyła się w 33. minucie. W polu karnym do piłki dopadł Jose Luis Morales i w swoim stylu mocnym strzałem wpakował piłkę do siatki. Jeszcze przed przerwą Sevilli podwyższyła prowadzenie za sprawą Diego Carlosa.

Druga połowa zaczęła się od pięknego trafienia z dystansu w wykonaniu Munira El Haddadiego, który przymierzył mocnym, płaskim strzałem z ponad 20. metrów. Niecałe pięć minut po tym trafieniu było już 4:2. Bramkarz Sevilli wyszedł do piłki poza pole karne, nie zdołał jej przyjąć, ta trafiła pod nogi Jose Lusia Moralesa, a ten wie co robić w takiej sytuacji. Kapitan Levante ustrzelił dublet na Ramon Sanchez Pizjuan. Sevilla nie zdążyła się otrząsnąć po jednym trafieniu, a już dostała kolejny cios, tym razem na listę strzelców wpisał się Gonzalo Melero i było już tylko 4:3. Radość Levante trwała dwie minuty, bo właśnie po takim czasie odpowiedzieli gospodarze, piłkę do siatki strzałem z pola karnego umieścił  Fernando Reges.

Sevilla dzięki temu zwycięstwu wciąż jest w czołówce tabeli i liczy się w grze o fotel lidera La Liga.

La Liga: FC Barcelona – Real Madryt 1:2

Tym meczem żyli kibicie już od kilku dni. Zastanawiano się kto lepiej pokaże się w klasyku i zyska przewagę mentalną nad odwiecznym rywalem. Carlo Ancelotti stanął przed szansą na pierwszą wygraną na Camp Nou. Włoch do tej pory grał pięć razy na tym stadionie i ani razu nie udało mu się triumfować. Niedziela to był ten dzień. Real Madryt nie przeważał, nie zdominował Barcelony, ale był skuteczny. Mecz miał nieoczywistych bohaterów, którzy przesądzili o losach tego spotkania.

Do 20. minuty piłkarze usypiali kibiców, co jakiś czas działo się coś pod jedną lub drugą bramką, ale raczej bez klarownych sytuacji. 25. minuta to kapitalna szansa na otwarcie wyniku przez gospodarzy. Płaskie dośrodkowanie z lewej strony, piłka znajduje się przy nodze Serginho Dest na pięć metrów przed bramką, ale Amerykanin huknął nad poprzeczką. Była to znakomita okazja dla Blaugrany.

Chwilę później to Real wyszedł na prowadzenie. Piłkę przed polem karnym odebrał David Alaba, zagrał ją na skrzydło do Viniciusa. Wydawało się, że młody Brazylijczyk od razu wypuści Austriaka po linii, ale tak się nie stało. Vini podał do swojego rodaka Rodrygo, który znajdował się w środku pola i dopiero ten obsłużył Alabę świetnym podaniem, stoper Realu Madryt przyjął sobie piłkę i oddał kapitalny strzał z granicy pola karnego. Real wyszedł na prowadzenie, a podanie Viniciusa całkowicie zmyliło obronę. Trzy minuty później mogło być 1:1, ale strzał głową Gerarda Pique po rzucie rożnym przeleciał obok słupka Courtoisa.

Na kolejną ciekawą sytuację trzeba było czekać aż do 60. minuty. Wtedy świetną górną piłkę w pole karne posłał Ferland Mendy, ta trafiła do Luki Modricia, który również górą dograł do Karima Benzemy, Francuz uderzył jednak prosto w Ter Stegena, mimo że miał znakomitą pozycję. Najwięcej wydarzyło się podczas doliczonego czasu gry.

93 minuta gry, Barcelona stała przed szansą na wyrównanie, a w polu karnym wyłożył się Pique. Hiszpan był wściekły, położył się na murawę, uderzał pięściami, bo liczył na podyktowanie „11”. Faul tam nie było, ponieważ obrońca potknął się o własne nogi. Wykorzystali to gracze Realu. Autostradę do bramki miał Marco Asensio, oddał strzał, ale ten został obroniony, przy dobitce Lucasa Ter Stegen nie miał już jednak żadnych szans. Real prowadził już 2:0 a do końca pozostały cztery minuty. Barcelona zdążyła jeszcze zaliczyć honorowe trafienie autorstwa Sergio Aguero, ale to było nie tyle, jeśli chodzi o zdobycz bramkową w tym klasyku.

Królewscy pokonali Katalończyków czwarty raz z rzędu i jest to najlepsza seria od 55(!) lat. Koeman przegrał swój trzeci klasyk, na razie wszystkie jego meczu z Realem kończyły się porażką. Real dzięki zwycięstwu nie stracił kontaktu z liderującym Realem Sociedad, a mając na uwadzę zaległy mecz, to wciąż zależą od siebie na starcie tego sezonu.

La Liga: Real Betis – Rayo Vallecano 3:2

Gospodarze zadali dwa bardzo szybkie i bolesne ciosy tuż po 20. minucie. Najpierw do siatki trafił Alex Moreno, a niespełna dwie minuty później było już 2:0 za sprawą Juanmiego, który strzałem zza pola karnego pokonał Dimitrievskiego. Rayo odpowiedziało tuż przed przerwą. Fatalny do spółki popełnili obaj strzelcy bramek w tym meczu. Juanmi zrobił niepotrzebną ruletkę przed własnym polem karnym, a Alex Moreno chciał podać do bramkarza, ale nie zauważył, że przed nim stał jeszcze Oscar Trejo. Napastnik przejął piłkę i wyłożył do nadbiegającego Nteka, który nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce.

Rayo doprowadziło do remisu w 65. minucie. Ładną akcję w polu karnym Betisu wykończył Alvaro Garcia. Ostatni cios zadała jednak ekipa Realu Betis. W polu karnym faulowany był Alex Moreno, a strzał z jedenastu metrów na gola zamienił Willian Jose. Dla gospodarzy było to piąte zwycięstwo w sezonie, dzięki tym trzem punktom wyprzedzili w tabeli Rayo i awansowali na piąte miejsce, goście są na siódmym.

La Liga: Atletico Madryt – Real Sociedad 2:2

Ten mecz kończył serię czterech niedzielnych spotkań. Było to starcie dwóch drużyn, które są w ścisłym czubie tabeli. Real prowadził, a Atlei było trzecie. Kapitalnie rozpoczęli goście, którzy już po siedmiu minutach objęli prowadzenie. Sociedad znakomicie rozklepało obronę gospodarzy, Sorloth dopadł do piłki przed Janem Oblakiem i otworzył wynik. Pierwsza połowa nie przyniosła więcej trafień, ale bliżej gola byli liderzy.

Druga połowa zaczęła się od kolejnego ciosu Sociedad. Alexander Isak świetnym strzałem z rzutu wolnego przymierzył i nie dał szans bramkarzowi Atleti, który był zaskoczony wyborem Szweda, bo ten nie zdecydował się uderzać nad murem. Po godzinie gry do głosu doszło Atletico i zdołało trafić do siatki. Luis Suarez wykończył głową dośrodkowanie z boku pola karnego i przywrócił nadzieje. Kwadrans przed końcem napastnik gospodarzy został sfaulowany, a sędzia wskazał na „11” metr. Urugwajczyk się nie pomylił i doprowadził do remisu.

Real Sociedad wciąż jest liderem, ale już tylko punkt przed Królewskimi, którzy mają zaległy mecz. Atletico jest czwarte ze stratą trzech punktów i również niepełną liczbą spotkań.

La Liga: Getafe – Celta Vigo 0:3

Pierwsza połowa była dość wyrównana i nic nie wskazywało na to, że mecz zakończy się takim wynikiem. Każda z drużyn miała swoje szanse, ale żadnej nie wykorzystała. Dopiero w drugiej części oglądaliśmy gole. 54. minuta, dośrodkowanie z rzutu rożnego i piłkę do bramki wpakował Santi Mina. Chwilę zajęło Celcie zdobycie kolejnego trafienia, tym razem było to trafienie autorstwa Iago Aspasa.

Po godzinie gry czerwoną kartkę zobaczył Djene, który zatrzymał wychodzącego na dobrą pozycję gracza gości. Nieco ponad 10. minut po tym wydarzeniu wynik meczu ustalił Santi Mina, który zaliczył w tym meczu dublet. Celta Vigo dzięki zwycięstwu odskoczyła trochę od strefy spadkowej. Getafe natomiast wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.

Tabela po 10. kolejkach:

Komplet wyników 10. kolejki:

Klasyfikacja strzelców po 10. kolejce:

 

 

ZAREJESTRUJ SIĘ W BETFAN!