Mamed Khalidov w nieprawdopodobnym stylu zwyciężył walkę o pas wagi średniej na gali KSW 55 w Łodzi, nokautując Scotta Askhama. Do triumfu potrzebował zaledwie ponad pół minuty.
KHALIDOV UDOWADNIA, ŻE TO NIE KONIEC
Wiele osób skreśliło już dalszą karierę reprezentującego Polskę zawodnika. Ten jednak w genialny sposób odpowiedział na wszelkie docinki, w 36 sekund zwyciężając z Scottem Askhamem. Była to dla niego pierwsza walka od ponad trzech lat w wadze średniej, a także druga walka z Anglikiem. W pierwszym starciu wygrał rywal, a teraz doszło do miażdżącego rewanżu. Askham pierwszy raz w swojej karierze został pokonany przed czasem. Khalidov znokautował go w sposób, którego próbował już w walce KSW 52, jednak wtedy próba się nie powiodła. Tym razem Czeczen posłał Brytyjczyka na deski, stając się nowym mistrzem wagi średniej.
ZACHWYTY NAD CZECZENEM
Triumf Khalidova nie pozostał obojętny ekspertom i komentatorom sportowym. Swój podziw wobec zwycięstwa reprezentującego Polskę Czeczena wyraził nawet Maciej Kawulski, który jest jednym z właścicieli organizacji KSW. „Wiem, że mi nie wypada, ale pozwolę sobie na odrobinę prywaty: Mamed, ja się o ciebie nie bałem. (…) Jesteś jedyny i niepowtarzalny” – skomentował we wzruszający sposób walkę zawodnika we wpisie na swoim profilu na Facebooku. Po pojedynku wypowiedział się też sam zainteresowany, wspominając, że zawsze zastanowiał się nad sensem powrotu na przykładzie Muhammada Aliego. Postanowił jednak podjąć kolejną próbę, która zakończyła się niebywałym sukcesem. „Powiedziałem, że będę tym Mamedem, co kiedyś” – mówił. Udało mu się to w stu procentach. Wspomniał też, że jest gotowy na kolejne starcie z Askhamem.
Fani MMA już wkrótce będą mogli obejrzeć kolejną galę – tym razem UFC Fight Night.